Jest...jest..jest...w końcu....
wymęczony niemiłosiernie, rozpruwany dwukrotnie, obficie pokropiony łzami w szale tworczej bezsilności... (hehhehhehe)..... usztywniony, upiety, schnie sobie i czeka na ładniejsze fotki.
Schemat albo niewyraźny, albo źle przeze mnie odczytany. - w ostatnim rzędzie zamiast słupków podwójnych zdecydowanie potrójne...zdecydowanie :)
Ooooo, ale bieżnik. Piękny. :)
OdpowiedzUsuńA jaki duży wyszedł?
Rozumiem Twój ból z pruciem, miałam to samo jak robiłam swój, też prułam i chwilami rzucałam w kąt, ale dla takiego cuda warto czasami sie "powściekać".
Dzięki Agusia :) wyszedł tak ok. 110x71cm :)
OdpowiedzUsuń