czwartek, 28 listopada 2013

Jest...jest..jest...w końcu.... 

wymęczony niemiłosiernie, rozpruwany dwukrotnie, obficie pokropiony łzami w szale tworczej bezsilności... (hehhehhehe)..... usztywniony, upiety, schnie sobie i czeka na ładniejsze fotki.

 Schemat albo niewyraźny, albo źle przeze mnie odczytany. - w ostatnim rzędzie zamiast słupków podwójnych zdecydowanie potrójne...zdecydowanie :)

2 komentarze:

  1. Ooooo, ale bieżnik. Piękny. :)
    A jaki duży wyszedł?
    Rozumiem Twój ból z pruciem, miałam to samo jak robiłam swój, też prułam i chwilami rzucałam w kąt, ale dla takiego cuda warto czasami sie "powściekać".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Agusia :) wyszedł tak ok. 110x71cm :)

    OdpowiedzUsuń